Gdy w niektórych drużynach
pozostało już tylko zwolnić trenera, kibice innych zaś z niecierpliwością
czekają na ostatnią rundę meczów w ramach eliminacji do mistrzostw świata w
piłce nożnej, które już za niecały rok odbędą się w Brazylii. Czekają również
wszyscy fani reprezentacji trzystutysięcznej Islandii, która w miniony piątek
pokonała na własnym boisku Cypr (2-0). Mecz nie porywał. Zachwycał natomiast
doping 10 000 kibiców, zawzięcie dopingujących na stadionie Laugardalsvöllur
swoich zawodników, tylko od czasu do
czasu przegryzając kawałek pizzy (na trybunach było to danie obowiązkowe) Wszystko
w „piknikowej” (tak ulubionej przez polskich prawdziwych kibiców) atmosferze.
Islandczycy mają realną szansę na
grę w barażach o mundial. I już sama ta szansa jest na Wyspie zdarzeniem
szczególnym, czymś co elektryzuje zarówno młodych jak i starych, kobiety i mężczyzn.
Tak duże zainteresowanie narodową drużyną piłkarską absolutnie nie jest
przypadkowe. Miłość Islandczyków do piłki nożnej jako sportu zdaje się nie znać
granic. Niech świadczą o tym chociażby tłumy dzieciaków codziennie biegających
ze szkoły na treningi w wielu klubach w samym Reykjaviku, liczne boiska
piłkarskie, na które zamieniany jest niemalże każdy odpowiedni skrawek zieleni
(duży skrawek zieleni tutaj, jeśli nie jest pastwiskiem lub polem golfowym, to
jest na pewno boiskiem piłkarskim!),
frekwencja kibiców na meczach reprezentacji (zarówno kobiet jak i mężczyzn). Na
Wyspie kopią prawie wszyscy. Kopią mniejsza o wynik, przecież ich
międzynarodowa historia futbolu to raczej pasmo klęsk niż wielkie sukcesy.
Kopią dla towarzystwa, kopią, aby pobyć na świeżym powietrzu, czy żeby spędzić
czas z dziećmi. I taka z pozoru naiwna taktyka przynosi powoli rezultaty także w
wymiarze sportowym. Islandczycy w ostatnich trzech meczach eliminacji zdobyli
siedem punktów, remisując między innymi z rozpędzoną szwajcarską machiną.
We wtorek, przed drużyną Islandii
kolejne ważne zadanie. Zagrają po raz ostatni w grupie, na wyjeździe z
Norwegią. Małe derby Skandynawii, które mogą okazać jednym z ostatnich kroków
na drodze do Brazylii. Drużyna zajmująca obecnie 54. miejsce w rankingu FIFA
zagra w składzie z byłym zawodnikiem FC Barcelony - Eiðurem Smári Guðjohnsenem, najlepszym
strzelcem w historii drużyny, który przed końcem swojej kariery stanie przed
historyczną szansą wywalczenia wraz całym zespołem pierwszego awansu na
mistrzostwa świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz