czwartek, 12 grudnia 2013

Mikołaj jest tylko jeden? Nie bardzo...




Tak się to jakoś złożyło, że zarówno Finlandia jak i Islandia są ze świątecznymi postaciami szczególnie związane. Daleka, mroźna Północ to przecież kraina, gdzie klimat roziskrzonej śniegiem zimy przywodzi od razu na myśl ciepło kominka, rozświetloną choinkę, korzenne zapachy i podrzucane ukradkiem upominki. A kto je podrzuca? Tu zaczyna się nasza opowieść...


Finlandia
Najpierw, tropem reniferów, ruszymy do Finlandii, gdzie, jak głosi legenda, lasy Laponii skrywają dom Świętego Mikołaja. Nieprzypadkowo Mikołaj zamieszkał u stóp Góry Korvatunturi, Góry-Ucho, która pomaga mu wsłuchiwać się w marzenia i prośby dzieci z całego świata. Razem z Mikołajem mieszka jego żona, a także cała gromada pomocnych elfów i dziewięć wspaniałych reniferów, z Rudolfem na czele. Chcąc zachować miejsce swojego zamieszkania w tajemnicy, Mikołaj postanowił otworzyć w pobliżu miasta swoje biuro, gdzie każdego dnia może spotykać się z tymi, którzy chcą go odwiedzić.

Biuro Świętego Mikołaja leży dokładnie na Kole Podbiegunowym, czyli na równoleżniku 66°33’N. W czasie mroźnych i śnieżnych zim, panują północne tu ciemności. Na niebie tańczą zorze, a jeziora, których w Finlandii nie brakuje, są skute grubym lodem. Wtedy nikt nie ma wątpliwości, że to zimowe królestwo Świętego Mikołaja. 

Ja jednak odwiedziłam Mikołaja w... sierpniu. Biuro wyglądało dość smutno, w słonecznym świetle widać było warstwę kurzu na plastikowych, niezbyt wyszukanych, ozdobach. Sklep "Świętego Mikołaja" to raczej chiński bazarek z pamiątkami, raczej niewiele mając wspólnego z magiczną pracownią Mikołaja... Jest też on sam, we własnej osobie. Przez cały rok, codziennie, siedzi i czeka na gości w zaciemnionym pomieszczeniu. Nic nie mówi, pozuje do zdjęć, mówi "cheese" i pyta skąd pochodzą odwiedzający go ludzie. I wręcza naklejkę. Jak dentysta.


Pewnie jest tych mikołajów w Rovaniemi więcej (ostatnio jeden "prawdziwy Mikołaj z Rovaniemi" przyjechał do któregoś z Polskich centrów handlowych i zapewniam, że to nie był ten sam pan). Podobno to ciężka praca.
Żeby jednak nie marudzić za bardzo, opowiem też o ciekawym miejscu w mikołajowej wiosce na kole podbiegunowym. To poczta Świętego Mikołaja, która stoi tuż obok mikołajowego biura. Ciężkie drewniane drzwi prowadzą do przytulnej sali pocztowej, w której stoją przystrojone choinki, a na podłodze leżą zapakowane prezenty. Za ladą krzątają się dwie panie w strojach elfów. Uwagę przyciąga jednak przede wszystkim ogromny regał z całą masą półek, na których leżą listy nadesłane do Świętego Mikołaja z całego świata. W ubiegłym roku do mikołajowej poczty dotarło prawie 500 000 przesyłek! To oznacza, że pół miliona dzieci z całego świata zadało sobie trud zapisania swoich najskrytszych marzeń i przesłania ich na daleką Północ. To niezwykłe w dobie, gdy miejsce koperty zajął e-mail. Okazuje się, że najwięcej listów dociera na Koło Podbiegunowe z Japonii, Wielkiej Brytanii i… Polski.



Islandia
Pod względem świątecznych postaci, islandzka tradycja jest chyba jedną z najciekawszych, jakie poznałam. Tu świętych mikołajów, a raczej świątecznych skrzatów jest aż 13! I - jak cała Islandia - są pełne sprzeczności. Z jednej strony są miłe: przecież przynoszą prezenty. Ale z drugiej strony, niegrzeczne dzieci mogą zamiast prezentu dostać ziemniaka, a w skrajnym przypadku zostaną ugotowane i zjedzone. Tak, tak, zjedzone. W dodatku nie przez skrzaty, a przez ich okropną matkę, oblrzymkę o imieniu Grýla i ogromnego czarnego Kota, który pożera dzieciaki chodzące w Wigilię w starych ubraniach. Nie kupisz sobie nowego ubrania - Kot cię zje. Będziesz niegrzeczny, Grýla zrobi z ciebie zupę.

źródło: iceland.is
źródło: tmt.is

Świąteczne skrzaty zaczynają odwiedzać islandzkie dzieci 13 nocy przed świętami. Dzieci powinny wtedy pamiętać, by co noc stawiać w oknie buta. Jeśli były grzeczne, każdej nocy w bucie znajdą jakiś smakołyk. Jeśli na niego nie zasłużyły, dostaną ziemniaka. 
Pierwszy z 13 skrzatów, Stekkjastaur przychodzi w nocy z 11 na 12 grudnia. Ma drewniane nogi i lubi mleko owiec, więc gospodarze powinni w tę noc lepiej pilnować swoich zagród, bo Stekkjastaur lubi czasem jedną owieczkę porwać ze sobą...
Codziennie zapraszamy na naszego dwubiegunowego Facebooka, gdzie będziemy opisywać kolejne skrzaty, odwiedzające islandzkie dzieci. I odliczać dni do Bożego Narodzenia! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz