środa, 25 grudnia 2013

Podróże nie kończą się nawet w domu. Jökulsárlón!

Dwa Bieguny wylądowały już z powrotem w Polsce, ale myśli krążą wciąż, gdzieś nad Islandią. Dzisiaj zabierzemy Was w ostatnią z dalszych podróży, jakie odbyliśmy na Wyspie. Dzień już był coraz krótszy, a śnieg powoli zasypywał drogi. Był to ostatni dzwonek, żeby ruszyć na dalekie południe. Pięć godzin jazdy w jedną stronę, dla kilkudziesięciu minut w miejscu, które bez przesady można nazwać cudem przyrody. Do tego doborowe towarzystwo i cała wyprawa musiała być udaną!


Jökulsárlón, nazywane również Glacier Lagoon, to wciąż powiększające się jezioro powstałe wskutek stopniowego topnienia lodowca Breiðamerkurjökull. Stopniowo, od lat 20. XX wieku, jezioro powiększa swój rozmiar, będąc obecnie najgłębszym jeziorem na Islandii. Jednak to nie rozmiary czynią to miejsce jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych Wyspy. Najważniejszy tu jest krajobraz, który natychmiast przenosi wszystkich odwiedzających w surowy klimat Arktyki.

Z Reykjaviku do Jökulsárlón możemy dotrzeć jadąc słynną Road no. 1. To blisko 400 km jazdy przez islandzkie bezdroża. 



Kto jednak nie wybiera się w najbliższym czasie na Wyspę, nie musi rezygnować z oglądania tego zapierającego dech w piersiach miejsca. Wystarczy włączyć telewizor i obejrzeć jeden z dwóch filmów o przygodach Jamesa Bonda: Zabójczy widok lub Śmierć nadejdzie jutro:



Ok, dosyć pisania. Niektóry obrazy trudno opisać, po prostu trzeba je zobaczyć!






































Kto chce, może po jeziorze popływać






poniedziałek, 16 grudnia 2013

Hallgrímskirkja, lokalny drapacz chmur

Kiedy w innych europejskich stolicach stawia się kolejne drapacze chmur, które swoim wyglądem próbują naśladować  żagiel, nad Reykjavikiem, który żagli i wiatru ma pod dostatkiem, góruje kościół. Kościół, bez którego nie da się wyobrazić dzisiejszej panoramy Reykjaviku- Hallgrímskirkja.


Jest to budynek niezwykły na skalę Islandii. To przede wszystkim główna świątynia Narodowego Kościoła Islandii, luterańskiej wspólnoty, która skupia blisko 80% Islandczyków. Jest drugim najwyższym budynkiem na Islandii, a najwyższym w całym Reykjaviku, jego wieża ma ponad 84 m wysokości. Jest również jedną z ulubionych sal koncertowych wśród mieszkańców Reykjaviku, którzy tydzień w tydzień licznie przybywają na koncerty organowe, wykonywane na największym, islandzkim instrumencie muzycznym – organach zbudowanych z ponad 350 piszczałek.



Wreszcie, Hallgrimskirkja jest kluczowym elementem dla każdego turysty, odwiedzającego Reykjavik. Po pierwsze, to świetny punkt orientacyjny, więc jeśli zdarzy się zabłądzić w gąszczu prostopadłych ulic Downtown, wystarczy spojrzeć w górę lub przed siebie, a na pewno zobaczymy kościół, który widać z praktycznie każdego miejsca w Reykjaviku, a nawet z miejscowości oddalonych o ponad 50 km od miasta. Last but not least, to także najlepszy punkt widokowy miasta. Za jedyne 700 koron (ok. 18 zł) możemy wjechać na spory taras widokowy, z którego rozpościerają się takie oto widoki:





Z Hallgrimskirkja związane są postacie dwóch, żyjących w różnych epokach i trudniących się zupełnie innym fachem ludzi. Pierwszy to Hallgrimur Petursson, poeta, tłumacz, duchowny, człowiek renesansu z XVII wieku, który po dziś dzień pozostaje najbardziej uznanym poetą Wyspy, odpowiedzialnym za rozwój ducha narodowego w czasach, kiedy Islandczycy nie myśleli nawet o pełnej suwerenności.  Drugi z panów to Gudjon Samuelsson, człowiek odpowiedzialny w dużej mierze za to, że Reykjavik wygląda tak jak wygląda, a na pewno winny tego, że stoi tu kilka potężnych molochów, które nie każdemu przypadną do gustu. Gudjon, przed II wojną światową, pełnił funkcję głównego architekta Reykjaviku. Korzystając ze stanowiska wymyślił, zaprojektował i zrealizował: budynek Teatru Narodowego, siedzibę Muzeum Narodowego, pierwszy budynek Uniwersytetu Islandzkiego, główny szpital w mieście, jeden z hoteli, jednym słowem zastał wioskę, zostawił miasto. Projektując Hallgrimskirkja, wzorował się na islandzkim krajobrazie, a zwłaszcza na wodospadzie Svartifoss, odwzorowując na fasadzie kościoła bazaltowe kolumny, jednego z najbardziej popularnych wodospadów na Islandii. Kościoła nie zdążył zobaczyć, umierając pięć lat po rozpoczęciu budowy.



Trudno ocenić, czy budowniczym udało się odzwierciedlić koncept Gudjona. Jedno jest pewne, dziś nie da się wyobrazić stolicy Islandii bez Kościoła Hallgrimura!

Piekło? To tylko kościelny przedsionek, zamieniony na małą galerię sztuki. Wystawa - "Chwasty"